piątek, 26 lutego 2010

Wracam!

  1. Się zapuściłam strasznie,a mojego bloga jeszcze bardziej.Jakiegoś potwornego doła załapałam,niemoc twórcza mnie dopadła,a poza tym stale ktoś mi się po chałupie pętał.A to mój ukochany mężuś "odsiadywał" swój zaległy urlop w domu (prawie 40 dni),a to ferie świąteczne ,a to sesja starszej córki,potem znowu wakacje zimowe....Ani grama prywatności na tych moich 41,5 metrach kwadratowych.Toż to oszaleć można było.
Ale chyba jakoś zaczynam się zbierać "do kupy,tym bardziej,że coraz cieplej i czasami słoneczka dosyć dużo.Jednak pomimo tego wszystkiego udało mi się co nieco zrobić.
Po pierwsze skończyłam szal ażurowy.Ma ok 3 m długości i ok metr szerokości.piszę około,bo nie mam w domu tyle miejsca,żeby go zblokować i móc się nim w pełni cieszyć-kolejny powód "dołka".
Po drugie-chusta,podobny problem,no chyba ,że coś ze mną jest nie tak i nie potrafię-chodzi oczywiście o blokowanie.
Zrobiłam również czapkę dla najstarszej córki: Jest to pierwsza czapka którą założyła od nie wiem ilu już lat.Zachęciłam ją ,żeby szaliczek wydziergała sobie sama.
beret "wiszący" dla drugiej córki:
 

I dla tejże sweter

.
Mam jak zwykle całą masę zaczętych innych prac,ale jakoś zapału niet. Chociaż jeżeli wróci słońce,to kto wie...

1 komentarz:

  1. podziwiam za cierpliwosc ;-) ja jedynie jestem sklonna zrobic czapke,ale badz co badz maskotki wychodza mi szybciej;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz:)))