czwartek, 30 grudnia 2010

Pierwsze filcowanki.

              Nie pierwsze oczywiście,bo czasem udawało mi się co nieco sfilcować w praniu niechcący.Żal potem okrutny,zwłaszcza kiedy filcowaniu ulegała jakaś ulubiona rzecz,zwłaszcza,że proces to jest raczej nieodwracalny.Tak bywało,kiedy byłam niedoświadczoną jeszcze gospodynią domową (hi,hi !pomyślałby kto,że teraz to jestem taka strasznie doświadczona!);).
Tym razem filcowałam specjalnie.Poczytałam tu i  ówdzie i wybrałam najprostszy dla mnie sposób(grunt to iść na łatwiznę!) ;).Zrobiłam na drutach, z wełenki oczywiście,motywy, a potem poddałam je torturom we wrzątku,w lodowatej wodzie,miętosiłam,tarłam i na koniec wyszło takie coś.
Broszki sobie takie,ale to jest moja pierwsza próba,mam nadzieję,że następne filcowanki wyjdą mi lepsze.Przy okazji chciałabym się pochwalić broszką,którą mój synuś zrobił dla mnie  będąc w zerówce,11 prawie lat temu.Jest zrobiona z modeliny i dopiero wczoraj dowiedziałam się,że zwinęła się niechcący,w trakcie suszenia.A dla mnie jest to najpiękniejsza na świecie broszka.

10 komentarzy:

  1. filcowanki wspaniałe, ja w ten sposób jeszcze nie działałam, ale pewnie spróbuję:) bo filcowania ulubionych swetrów mamy w czasach dzieciństwa (kiedy nieświadoma byłam,co się z wełną może stać)nie liczę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nigdy nie filcowałam,ale Twoje super!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. broszki interesujące, podoba mi sie ich kształt, filcowania jeszcze nie próbowałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu,Basiu,ambiguity dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie Ci wyszły te filcowane broszki. Broszka która Ci zrobił syn jest śliczna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. O - widzę, że nie tylko ja filcowałam ostatnio broszki :). Tyle tylko, że ja filcowałam na sucho z czesanki.
    Bardzo fajnie Ci wyszły :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Frasiu-dziękuję.A o filcowaniu na sucho to ja jakby mało wiem:)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. No widzisz,ćwierćwiecze bycia Mamą,a wciąż się uczysz czegoś nowego! I tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  9. Agatku-muszę się ciągle czegoś uczyć ,żeby kroku dotrzymać moim dzieciom nawet,bo mnie wyciepną do lamusa.Pozdrawiam Cię cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz:)))