środa, 3 października 2012

Kręć się kręć wrzeciono....

            Ostatnio fascynuje mnie bardzo przędzenie.Podglądam blogi o tej tematyce,szukam informacji,przygotowuję się.Mam zamiar się nauczyć.Problemem na razie jest brak kołowrotka,który obiecał mi kupić mój Pan Mąż,ale niestety skuli braku funduszy będzie mógł spełnić obietnicę dopiero w przyszłym roku(gdzieś w okolicy kwietnia, maja,).Skręca mnie strasznie,bo chciała bym już,natychmiast i w tej chwili,a nawet wczoraj,ale ...trudno,muszę zaczekać.Myślałam o kupnie używanego,ale mądrzy ludzie odradzili mi,przekonali,że warto poczekać.Więc czekam.Czekanie umilam sobie zabawą z wrzecionem,które nawet sobie sama zrobiłam.Jest to trudna sztuka(to przędzenie na wrzecionie)ale się zaparłam zadnimi łapami,że się naumiem.I koniec.I kropka.
   Zaczęłam od resztek czesanki w bardzo żywych kolorach(żeby w ogóle sprawdzić "z czym to się je").Nawet jakoś poleciało,a właściwie się pokręciło:)))))I z pierwszych metrów ukręconej przeze mnie włóczki zrobiłam etuja na telefon.Moja rodzinka kpi ze mnie,z etuja,z kolorów tegoż,ale ja się nie martwię i się cieszę efektem


Kolory żywe bardzo,musicie przyznać.
Tymczasem jak tylko Lucek śpi wyciągam wrzeciona i uczę się dalej kręcić.Może kiedyś się nauczę.W każdym razie nie zniechęcam się pomimo tego,co mi  na razie wychodzi:))))
A wychodzi coś takiego:



Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję,że do mnie zaglądacie:)))

10 komentarzy:

  1. Czego Ty się czepiasz? Bardzo ładnie Ci to przędzenie wychodzi! A na dodatek to co uprzędziesz nadaje się do dalszego przerobu :). Etuj świetny, a najważniejsze, że od podstaw to dzieło Twoich rąk. Kolorki też ma niezłe - przynajmniej będzie się rzucać w oczy i szybko go znajdziesz ;)). Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam się na przędzeniu, też nieraz myślę, że dobrze by było wydziergać coś z własnej uprzędzionej wełenki, tak więc bardzo Cię rozumiem. A jak tak bardzo chcesz to nauczysz się w mig i wydaje mi się, że to co już zrobiłaś wyszło wspaniale. Trening czyni mistrza.
    No i pierwsze dziergadełko z uprzędzionej własnymi rękami wełenki, wszystko trzyma się kupy i super wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale Ci idzie kręcenie na wrzecionie.
    Któregoś pięknego dnia latem byłam u koleżanki w ogrodzie na kawusi i ona właśnie też uczyła się kręcić. Oj, nie lada to sztuka.
    Podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładne etui. Fajnie Ci wychodzi to kręcenie

    OdpowiedzUsuń
  5. Już mówiłam, że ładne, ale dla mnie wymiata wrzeciono z fyrloka :D rewelacja! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ Kochana ,i tak trzymaj.Masz do podpowiedzi takiego specjalistę jak Frasia.świetnie sobie poradzisz.A efekty już widać fantastyczne.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ zdolna jesteś! Chyba każda rękodzielniczka marzy o własnoręcznie uprzędzonej włóczce i Ty już taką masz:-) Podziwiam i zazdroszczę bo dla mnie to nieosiągalne...;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nitka elegancka, nie masz na co narzekać, tylko kręć dalej. Moja pierwsza była "nieprzerabialna" Ty masz już etuja:))) Tak trzymaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super Ci idzie. Fajna nitka.

    Jeśli mogłabym coś poradzić, to doczepienie do wrzeciona płyty CD. Dużo lepiej się kręci. Ja zrobiłam to tak: http://skraweczki.blogspot.com/2011/04/znowu-przede.html

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz:)))