Zimniusieńka,prosto z lodówki,z jajeczkiem na twardo,niesamowicie sycąca i chłodząca-czyli chłodnik litewski.Można zrobić z botwinki(ugotowanej i wystudzonej) , i można (tak jak ja-zwłaszcza,że botwinka dorosła o tej porze roku) pójść na łatwiznę i wykorzystać buraczki ze słoika,czy to zaprawione przez się,czy kupione w sklepie.Do tego zieloniutkie ogórki utarte na tarce,jogurt naturalny,kefir,kwaśna śmietana (potrzebne wybrać,lub tak jak ja-wykorzystać wszystkie:)),mnóstwo posiekanego koperku i zielonej cebulki.Można dodać również utarte rzodkiewki-ja ich nie dodaję.
A osobno gotujemy jajeczka na twardo.
Najlepiej smakuje mi z młodymi ziemniaczkami,które oczywiście podaje się osobno,obficie posypanymi zieleniną.Zapomniałam jeszcze posolić zupkę i popieprzyć oczywiście,oraz dodać szczyptę cukru dla złamania smaku(kwaśnego).Zapraszam! Się Panie(i Panowie) częstują.:):):)Smacznego!
aleś mi smaka narobiła...
OdpowiedzUsuńHmmm, chyba zgłodniałam ;). Dobrze, że za chwilę mogę już pójść do domu :). A zupa wygląda baaardzo apetycznie :).
OdpowiedzUsuńMniam.. Daaawno nie jadłam chłodnika - czy to litewskiego, czy inszego... :)
OdpowiedzUsuńLubię taki barszczyk zabielany z jajkiem!!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle pychota,dziękuję:)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo chętnie się poczęstuje. Musze kiedyś zrobić chłodnik właśnie mi przypomniałaś. Dawno nie robiłam, bo lato nas nie rozpieszczało-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam ale wpadnę na poczęstunek jutro.Dzisiaj troszkę za późno:))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie